Figurka prawie skończona, wszystko wygląda (mniej więcej) tak jak być powinno i dochodzę do momentu w którym mam zrobić oczy. I w tym momencie zaczynają się schody...
Nie pamiętam już kiedy, udało mi się je zrobić poprawnie za pierwszym razem. Zawsze jest coś nie tak - a to źrenice różnych wielkości, a to za mało białka, a to postać patrzy jakimś takim pijanym / naćpanym / mętnym wzrokiem. Nie wspominam o zezach i innych podobnych rzeczach. Czasami nawet i śmiesznie to wygląda, ale często wkurza to tak niesamowicie, że mam ochotę rzucić tą "gupią" figurką tam, gdzie już jej więcej nie znajdę / nie wydobędę (np. za szafę czy coś w tym stylu :/ ). Ciągłe poprawianie powoduje, że wszystko robi się jeszcze trudniejsze i zarazem gorsze i brzydsze. Farba się odkłada, warstwa co raz grubsza i w ogóle jedna wielka maskara :(
Zastanawiam się nad jakąś lupą powiększającą, która może choć troszkę mi pomoże, w ogarnięciu mej pięty achillesowej...
Heh, mam tak samo. W ogóle jestem szczęśliwa, jeśli oczy są w miarę na miejscu...Starość nie radość, mnie już nawet lupa nie pomaga.
OdpowiedzUsuńPolecam pomalować oczy przed malowaniem twarzy i wtedy jak się coś wyjedzie to łatwo poprawić. Dodatkowo po namalowaniu białek można je delvian mudem (brazowy wash GW lub jakiś brązowy odpowiednik) pociągnąć i wtedy ładnie zarysuje się kształt białka. Potem można tylko poprawić trochę białym i dodać źrenice. Mam nadzieję że coś to pomoże.
OdpowiedzUsuńREDAV
Ja także polecam malowanie oczu na samym początku, zwłaszcza jeśli sprawia to problemy - najtrudniejsze na początek, a potem to już sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuń